niedziela, 11 stycznia 2015

Rozdział 3

Ostatecznie nasze usta złączyły się w długim, namiętnym pocałunku.
Neymar całuje inaczej niż Cody. Delikatnie i czule. Wiem, że nie powinniśmy byli tego robić, ale... to silniejsze ode mnie. To uczucie. Nawet przy Cody'm się tak nie czułam. 

Kiedy już zabrakło nam tlenu zakończyliśmy nasz pocałunek. Spojrzałam mu w oczy i wtedy natrafiliśmy na siebie wzrokiem. Nieśmiało uśmiechnęłam się, na co on odpowiedział pewniejszym uśmiechem. Wtuliłam twarz w jego ciepłe ciało, a on objął mnie swoimi ramionami. 
Czułam zapach jego perfum. Pachniał miętą. Uwielbiam mężczyzn pachnących miętą.
Staliśmy tak dobre dziesięć minut, lecz w końcu zaczęłam się trząść z zimna. Neymar założył mi swoją kurtkę, bo przecież ja zapomniałam o jakiejkolwiek kurtce.
Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy do domu.
- Neymar?

- Tak? - spytał i spojrzał na mnie ukradkiem swoimi hipnotyzującymi oczami i ukazał mi rządek lśniących, białych zębów.
- Nie rób tak, bo nie mogę ci powiedzieć tego, co chciałam! - udałam oburzoną, a on wybuchł głośnym śmiechem.
- Tak, czyli jak? - nadal się śmiał.
- No tymi oczami i tym uśmiechem... - próbowałam nie patrzeć na niego i zachować powagę, jednak w końcu spojrzałam i zaczęłam się śmiać razem z nim. 
- Okay, chciałaś mi coś powiedzieć. - przypomniał sobie, gdy już opanowaliśmy głupawkę.
- A tak! Mieliśmy iść na spacer! - zachichotałam.
Neymar spojrzał na mnie ze zdziwieniem i znów wybuchnęliśmy nieopanowanym śmiechem. Nim się obejrzeliśmy, byliśmy już na podjeździe. Brazylijczyk oczywiście wyszedł pierwszy i otworzył mi drzwi, znowu...
Weszliśmy do domu, a uśmiechy nie schodziły nam z twarzy.
- Hej, nareszcie wróciłaś! - powiedział do mnie znany mi głos.
Odwróciłam się, by zobaczyć, kto to. Nie mogłam uwierzyć. To był Cody. Nie wiedziałam, czy się cieszyć, czy być smutną, że nie spędzę wieczoru z Neymarem.

W końcu wybrałam pierwszą opcję. A raczej udawałam.
- Kochanie! - rzuciłam mu się w ramiona - Skąd ty się tu wziąłeś?

- Tęskniłem za tobą. - powiedział, a zaraz po tym pocałował mnie. 
Odwzajemniałam jego pocałunki, lecz wiedziałam, że Neymar na nas patrzy. Czułam się naprawdę dziwnie i nieswojo. Kiedy nareszcie uwolniłam się z jego objęć spytałam:
- Do kiedy tu będziesz?
- A co, już chcesz się mnie pozbyć?- zaśmiał się.
"Tak!" - pomyślałam, lecz powiedziałam "Nie!" i zaśmiałam się. 



*Neymar's pov*
- Ja już pójdę do siebie... - powiedziałem.
Mogę się założyć, że nikt mnie nie słuchał. Zrobiłem tak, jak im powiedziałem. 

Kiedy ten cały Cody pocałował Selenę jakoś mnie to zabolało. Dziwne uczucie. 
"Kurde, przecież jestem z Bruną..." - pomyślałem.
Długo rozmyślałem o Sel.
"Ale ona ma przecież chłopaka. Nie mogę o nią walczyć. A może właśnie powinienem o nią walczyć?" - cały czas myślałem.


*Selena's pov*

Gadaliśmy chwilę o tym, co się ostatnio u nas działo. Chwilę. A potem nastała cisza. 
"Z Neymarem jakoś mamy więcej tematów do rozmowy." - powiedziałam w myślach.
Myślałam przez moment o nim. Nie o Cody'm, o Neymarze.

- Wiesz jutro muszę jechać. - oznajmił Cody.
- Jutro? Dlaczego tak szybko? - zdziwiłam się.

- Ehh... Selena ja nie przyjechałem tu do ciebie. Chciałem ci powiedzieć, że to koniec. Przykro mi. - powiedział, ubrał kurtkę i wyszedł.
Nie wiem, dlaczego, ale usiadłam na kanapie i najzwyczajniej w świecie zaczęłam płakać.
Nie minęło pięć minut i zszedł Neymar. Ukryłam twarz w rękach i poszłam do siebie.
Położyłam się na łóżku i płakałam.
Ktoś otworzył drzwi i od razu je zamknął. Otworzyłam oczy, by sprawdzić, kto wszedł, jednak leżałam odwrócona tyłem do drzwi, a nie chciało mi się odwrócić.
Chciałam teraz tylko zasnąć i nigdy się już nie obudzić.
Ktoś położył się koło mnie i objął mnie. Wyczułam zapach mięty. Od razu wiedziałam, kto to.

Odwróciłam się twarzą do niego i wtuliłam w jego tors. Nawet nie zauważyłam, jak szybko przeniosłam się do krainy moich snów.

Rano obudziłam się dość wypoczęta, lecz miałam lekko opuchnięte oczy. Pewnie od płaczu. Neymar leżał koło mnie. Nadal obejmował moje ciało. Lekko odsunęłam jego rękę, nie chcąc go obudzić. 

Spojrzałam na zegarek - dochodziła 9.00, więc zeszłam na dół, by zobaczyć, czy Vanessa i tata już się obudzili. 
Ojciec krzątał się po kuchni, chyba robił śniadanie. 
- Hej tato! - powiedziałam wesoło i pocałowałam go w policzek
- Hej mała! - uśmiechnął się - Co ty taka wesoła dzisiaj? Wiesz kochanie Vanessa mi mówiła... - nie dane mu było skończyć.
- No tak. - wyszczerzyłam zęby - Dlatego mam do ciebie prośbę.
- Do mnie? Jaką? - zdziwił się.
- No wiesz, jestem tu z Vanessą kilka dni, a ani razu nie robiliśmy czegoś fajnego razem. Jak tata z córką. - wyjaśniłam mu.
Tata uśmiechnął się i mnie przytulił.
- Wczoraj byłem cały dzień z Vanessą na zakupach. Może dziś ty chcesz pójść? - zaproponował.
Hmm... W sumie przydałoby się kupić kilka bluzek, spodenek i sukienkę, bo już dawno chciałam to zrobić. Spojrzałam na tatę. Uśmiechał się, lecz jego oczy mówiły: "Nie, proszę, tylko nie to!"
- Może lepiej pizza? Na zakupy chciałam raczej iść z Vanessą, nie obraź się. - oznajmiłam, a on odetchnął z ulgą.

Oboje się zaśmialiśmy.
- Pizza to lepszy pomysł! - ucieszył się - Idź się uszykować i przyjdź tu za 20 minut, dobrze?
- Okay! - rzuciłam, po czym pobiegłam do pokoju.
Już miałam otworzyć drzwi, kiedy przypomniałam sobie, że Neymar może jeszcze spać. Uspokoiłam się i cicho je otworzyłam. Miałam rację - jeszcze spał. Zrobiłam mu kilka zdjęć.
Oczywiście tylko po to, by go szantażować. 

Sięgnęłam ładne, wygodne ciuchy z szafy i udałam się wolnym krokiem do łazienki. Wzięłam odprężający prysznic. Tego mi było trzeba! 
Nadal myślałam trochę o Cody'm, jednak nie ze smutkiem, z radością. Pewnie i tak by mnie zdradzał, dobrze się stało.
Wychodząc z pod prysznica owinęłam się ręcznikiem i stanęłam przed lustrem. Nałożyłam lekki makijaż, a  następnie wysuszyłam i wyprostowałam włosy. Zostawiłam je rozpuszczone. Założyłam wybrane wcześniej ciuchy i wyglądałam tak:


Zeszłam na dół, gdzie czekał na mnie tata.
- Idziemy? - spytałam podekscytowana i wyszłam za tatą do samochodu.
Dojechaliśmy w pół godziny. Całą drogę śmialiśmy się i wygłupialiśmy. Brakowało mi tego w LA, kiedy taty nie było przy nas.
Weszliśmy do restauracji i zajęliśmy stolik. Zamówiliśmy pizzę i dalej zaczęliśmy rozmawiać.
Najpierw opowiadałam tacie, co się u mnie działo, gdy się nie widzieliśmy, a później on mi. Akurat kiedy skończył mówić przynieśli nam pizzę. Szybko ją skonsumowaliśmy, bo oboje byliśmy bardzo głodni. 
Tata spojrzał na mnie z powagą. Chciałam spytać, o co chodzi, lecz sam zaczął.
- Między tobą, a Neymarem coś zaszło? - spytał.
- Hmm... a co masz na myśli mówiąc "coś"? - nie miałam zamiaru go okłamywać, czy coś.
- Tak często ze sobą rozmawiacie, śmiejecie się, wychodzicie razem. Patrzycie się na siebie jak zakochani. A słyszałem, że on jest z jakąś tam Bruną... - wyjaśnił tato.
- Lubimy się, to prawda. Lubię z nim gadać, on ze mną też, więc jakoś tak wyszło.. - odparłam.
Tata zapłacił za posiłek i wróciliśmy do domu. Przez całą drogę gadaliśmy o piłkarzachz FCB. Ojciec zaproponował mi, żebym jutro poszła z nim na trening. Pod domem, zanim wysiedliśmy tata zaśmiał się:
- Wiem, że dziś spał z tobą. 

I puścił mi oczko. Zarumieniłam się i weszłam do domu, a ojciec zaraz za mną.
Vanessa siedziała na kanapie i oglądała jakiś serial. Tata dołączył się do niej, a ja poszłam do kuchni, by się napić.
Zastałam tam brazylijczyka jedzącego śniadanie.
- Smacznego śpiochu! - zaśmiałam się i pocałowałam go w policzek.
- Wstałem wcześnie, ale kąpałem się i dopiero teraz jem. - wytłumaczył się.

Poszłam na górę do siebie, usiadłam na łóżku, włożyłam słuchawki do uszu i włączyłam ulubioną playlistę na ip. Nie minęła jedna piosenka i przyszedł do mnie Neymar. Usiadł koło mnie na łóżku i patrzył, co robię na telefonie. Wziął ode mnie jedną słuchawkę i słuchał ze mną muzyki. Kiedy chciałam wejść na facebook'a nacisnęłam przycisk 'home', żeby wejść do tej aplikacji. Neymar, widząc moją tapetę, wziął mi telefon z ręki, przyjrzał się i spojrzał na mnie pytającym wzrokiem. Natychmiast oblałam się rumieńcem i wzięłam telefon.
- Też zrobiłem ci zdjęcie, gdy spałaś. - zaśmiał się i pokazał mi swoją tapetę.

Oboje zaczęliśmy się śmiać.
- Dużo masz takich zdjęć? - spytałam brazylijczyka.
- Umm nie, tylko to. - widać było, że skłamał - No może troszkę więcej niż to.
- 'Troszkę' to znaczy dużo, czy mało? - spytałam z zadziornym uśmieszkiem.
- Dużo. - szepnął mi do ucha, po czym zaczął mnie całować.

Najpierw w ucho, potem w szyję, w policzek, a w końcu w usta. Z chęcią odwzajemniałam każdy jego pocałunek. 
Nagle przerwała nam Vanessa, która niespodziewanie wparowała do pokoju.
Odwróciłam się do niej i krzyknęłam:
- Pukać cię nie nauczyli?!

- Nauczyli. Ale ciebie chyba nie nauczyli, że nie całuje się czyiś chłopaków. - zaśmiała się i wskazała głową na Neymara.
Bum, trafiła we mnie. Niechętnie wstałam z łóżka, stanęłam naprzeciw niej i posłałam gniewne spojrzenie. Gdyby wzrok mógł zabijać, Vanessa byłaby już martwa.
Widząc to powiedziała:
- Okay, wyluzuj. Chciałam tylko spytać, czy pojedziemy na zakupy.

- No dobra. O której?
- Hmm.. jak twój 'niechłopak' i ty się uszykujecie. - zaśmiała się. - Czekam na dole.
Vanessa puściła mi oczko i wyszła z pokoju. Stanęłam przed szafą i szukałam czegoś do ubrania. Kątem oka dostrzegłam, że Neymar nadal leży na łóżku.
- A ty nie idziesz się szykować? - zaciekawiłam się.
- Zaraz pójdę. Muszę się tylko ubrać i już. - zaśmiał się i pokazał mi rządek idealnie białych zębów.
- Wyjdź na chwilę, chcę się przebrać. - również się zaśmiałam i odwzajemniłam uśmiech.

- Chyba zostanę. Jakoś nogi mnie bolą i nie mogę wstać. - jeszcze bardziej się wyszczerzył.
Rzuciłam w niego jakąś bluzką i weszłam do łazienki. Przebrałam się w to:



Poprawiłam makijaż, wyperfumowałam się i wyszłam. Neymara już nie było w pokoju. Chwyciłam brązową torebkę, którą wcześniej miałam na wypadzie z tatą.
Zeszłam na dół i dosiadłam się do Vanessy, która przełączała z kanału na kanał. 

- Gdzie ten twój kochaś, hm? - zaśmiała się.
- Mój? - zdziwiłam się.
- A kto niby? Przyjaciel? Przyjaciele się TAK nie całują. - dodała nacisk na "TAK" - O ile w ogóle się całują... 
- Całują! - wyskoczył za moimi plecami brazylijczyk.
Aż się wzdrygnęłam ze strachu.
- Nie rób tak więcej! - zganiłam go.
Obszedł kanapę i usiadł koło mnie. Odwróciłam się twarzą do Vanessy, skrzyżowałam ręce i udawałam obrażoną.
Chwycił mnie za ramię i przysunął do siebie. Zrobił minę smutnego szczeniaczka, po czym szepnął mi na ucho słodkie "przepraszam" zaczynając 
delikatnie mnie całować. Odwzajemniałam każdy jego pocałunek. Robiąc to targałam lekko jego włosy. 
Usłyszałam chrząknięcie. Walnęłam tylko siostrę w ramię nie odrywając się od brazylijczyka. 
Kiedy skończyliśmy i odsunęliśmy się od siebie Vanessa powiedziała:
- Całują w policzek, nie TAK! - znów dodała nacisk na "TAK".

- Dobra, niech ci będzie. - powiedział Neymar i wstał...

___________________________________________________________________
Miałam zamiar podzielić ten rozdział na dwie części, ale tak jest chyba lepiej:)
Następny nie będzie tak szybko lub będzie krótki.. Przepraszam, ale mam dużo nauki:c
Napiszcie, co o nim sądzicie !♥

5 komentarzy: