niedziela, 18 stycznia 2015

Rozdział 6

Kiedy Neymar odsłonił mi oczy ujrzałam piękny widok na Barcelonę nocą. Zapierał dech w piersiach. 
- Tu jest cudownie... - powiedziałam z zachwytem.
Brazylijczyk uśmiechnął się i objął mnie w pasie. Odwzajemniłam uśmiech, a on szepnął mi na ucho:
- Mam jeszcze jedną niespodziankę.
Zaprowadził mnie za jakiś ogromny kamień, gdzie widok był jeszcze bardziej oszałamiający. Na trawie leżał koc,  a na nim koszyk, zapewne z jedzeniem.
Usiedliśmy na kocu, a ja wtuliłam się w tors brazylijczyka.
Siedzieliśmy w ciszy. Takiej idealnej, cudownej ciszy, gdy słowa są wręcz zbędne.
Jednak po jakimś czasie Neymar przerwał ją mówiąc:
- Zerwałem z Bruną.
Spojrzałam na niego z niedowierzaniem.
- Kiedy? - zadałam tak idiotyczne pytanie, że wyszłam na przysłowiową blondynkę.*
Brazylijczyk zaśmiał się i oznajmił:
- Dzwoniłem dziś do niej.

Zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć dodał:
- Siedziałaś wtedy z twoim tatą w salonie.

Uśmiechnęłam się nieśmiało, a on pocałował mnie w policzek.
Niespodziewanie mój telefon zawibrował. Ujrzałam wiadomość od taty:
Już późno, nie macie zamiaru wrócić?
Pamiętaj o jutrzejszym treningu.
Idę już spać, dobranoc:)

"Ten to ma wyczucie" - pomyślałam.
Postanowiliśmy z Neymarem, że już wrócimy, na co niechętnie przystał. Napisałam to tacie i ruszyliśmy w drogę.
Nie jechaliśmy długo, jedynie jakieś 15 minut. 
Cały czas rozmawialiśmy.
Cieszyłam się jak dziecko z tej niespodzianki.

Widać było, że był z tego powodu zadowolony.
Weszliśmy do domu, w którym było ciemno.
Udałam się na górę do swojego pokoju.
Po chwili wszedł Neymar.
- Zgubiłeś się? - spytałam sarkastycznie.
Spojrzał na mnie jak na idiotkę i zaśmiał się.
Wzięłam piżamę i poszłam wziąć prysznic.
Wyszłam po jakiś 15 minutach i położyłam się na łóżku.
Neymara nie było w moim pokoju, pewnie brał prysznic u siebie.
Włożyłam słuchawki do uszu i włączyłam ulubioną playlistę.
Otuliłam swoje ciało ciepłą kołdrą i zamknęłam oczy.
Po kilku piosenkach usłyszałam otwieranie się drzwi, a następnie ktoś położył się koło mnie i objął mnie.

Od razu wyczułam znajomy zapach mięty.
Wyjęłam słuchawki z uszu, wyłączyłam muzykę i odłożyłam telefon na szafce nocnej.
Wtuliłam się w brazylijczyka i po chwili Morfeusz porwał mnie do swej krainy.

*8.00 RANO*

Obudził mnie Neymar, który stał przy moim łóżku.
- Księżniczko, zapraszam na śniadanie. - zaśmiał się cicho.

- Um, okay. - odparłam zaspana.
Brazylijczyk uśmiechnął się pod nosem i wyszedł.
Postanowiłam iść na śniadanie w piżamie, gdyż nie chciało mi się przebierać. Czyste lenistwo.

W kuchni zastałam Neymara i tatę.
- Gdzie Van? - spytałam niewiadomo kogo.
- U chłopaka. - odparł mało entuzjastycznie tato.
Zaintrygowało mnie słowo "chłopak".
Usiadłam do stołu, gdzie czekały na mnie kanapki. Tata i Ney dosiedli się do mnie, po czym wszyscy zabraliśmy się za jedzenie.

Po 5 minutach skończyliśmy posiłek, więc udałam się do swojego pokoju.
Wzięłam ciepły prysznic.
Wylałam na siebie chyba tonę truskawkowego żelu.
Jakieś 15 minut później stałam przed lustrem i rozczesywałam swoje długie, brązowe włosy. Nałożyłam lekki make-up, bo pamiętałam o dzisiejszym treningu.
Ubrałam się w to:
Moje włosy zostawiłam rozpuszczone, ale zrobiłam lekkie fale.
Byłam już gotowa, więc zeszłam na dół, by napić się i poczekać na tatę oraz Neymara.
Sięgnęłam po mleko czekoladowe z lodówki i zaczęłam pić.
Po chwili stanęła przede mną uśmiechnięta Vanessa.
- Jak po randce? - spytałam sarkastycznie, na co siostra przymknęła oczy.

Pewnie przypominała sobie wczorajszy wieczór.
- Fajnie. - odparła mało przekonująco.
- Fajnie? Ja myślę, że max max fajnie! - zaśmiałam się, a ona także.

Stałam przed nią i czekałam, aż mi powie, kto jest jej chłopakiem.
Chyba nie zrozumiała, o co mi chodzi, gdyż patrzyła na mnie jak na idiotkę.
Po chwili na dół zszedł Ney, a zaraz za nim tata.
Udaliśmy się do samochodu, lecz Van została w domu.
Droga na Camp Nou zajęła nam jakieś 10 minut.

Pod stadionem wysiedliśmy z auta. Neymar udał się do szatni, a ja na trybuny.
"Ale ci piłkarze się grzebią... Gorzej niż baby!" - narzekałam w myślach.

W końcu wszyscy byli na murawie.
Tata zawołał mnie ruchem ręki do siebie.
Zeszłam na niego i stanęłam obok. 
Ojciec zaczął krzyczeć, żeby się ustawili w jednym rzędzie.
Zajęło mu jakieś 5 minut, by ich wszystkich przystawić do pionu.
Kiedy nareszcie każdy z zawodników stał grzecznie tata przedstawił mnie.
Wszyscy zaczęli się pchać, by mi się przedstawić.
Byli naprawdę mili.
Jeden z piłkarzy przykuł moją uwagę.
Podeszłam do niego niepewnie, ponieważ jeszcze się nie przywitałam.




*Nie miałam na celu obrazy blondynek, sama jestem za taką uważana. XD

_________________________________________________________________

Przepraszam, że tyle musieliście czekać, następnym razem się poprawię:)) ♥
10 KOMENTARZY - 7 ROZDZIAŁ

14 komentarzy:

  1. Anonimowy2:22 PM

    Czekam :))))

    OdpowiedzUsuń
  2. Anonimowy2:23 PM

    Next :)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Wspaniały rozdział :) Czekam na następny :) Zapraszam do siebie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Anonimowy3:03 PM

    Jak najszybciej next ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. Dodaj jeszcze dzisiaj kolejny proszę <33

    OdpowiedzUsuń
  6. Anonimowy4:43 PM

    Świetny pisz dalej :P

    OdpowiedzUsuń
  7. Anonimowy4:50 PM

    Super :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Kiedy następny? świetne!! <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Dodaj jeszcze dziś błagam :D ciekawość mnie zżera kto jest tym chłopakiem noo *o* Marc ? :D czekam na nexta :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może dodam jeszcze dziś, ale dopiero zaczęłam, więc byłby dość krótki:'')

      Usuń
  10. Anonimowy5:49 PM

    cudo ;3

    OdpowiedzUsuń
  11. Kocham! <33 jak zwykle zajebisty! *o* czekam na next! <3

    OdpowiedzUsuń